"Siostra gwiazd" Marah Woolf

Właśnie rozpoczął się nowy rok. Rozpoczynam też swoje nowe wyzwanie. Pierwsza książka w tym roku miała być wyjątkowa. Niestety okazała się rozczarowaniem.



Bardzo lubię czytać fantastykę. Lubię też książki dla czytelników młodszych niż ja sama. Jednak połączenie tych kategorii, już nie raz mnie zawiodło. o "Siostrze gwiazd" słyszałam duzo. Wiele zachwytów, mnóstwo pięknych zdjęć. Do tego opis, który mnie mocno zachęcił. Oto fragmenty:


We Francji, w magicznym lesie, znajduje się przejście, przez które demony mogą przenikać do świata ludzi. Nad tym, żeby tak się nie stało, czuwa Loża i jej Wielki Mistrz, magowie od pokoleń, spadkobiercy króla Artura, który zawarł przed wiekami pakt z demonami, aby uratować ludzi.

Oto potężne czary, w których odprawianiu pierwsze skrzypce grają dziewczyny i idea siostrzeństwa. Odnajdziecie tu to co najważniejsze w powieściach fantasy. Poszukiwanie siebie, walkę dobra ze złem, połączenie świata magicznego z rzeczywistym. Odkryjecie znakomicie nakreślone wątki z obszaru polityki i dyplomacji, które przedstawione zostały jak w najlepszym thrillerze. Wartka akcja, w której każdy odnajdzie swoje ulubione elementy to siła Siostry gwiazd. Są tu moce, żywioły, demony i krucha dziewczyna. Poznajcie opowieść o sile czarów i miłości.



Miałam tak wielka nadzieję, że to będzie świetna lektura. I może do końca nie była ona zła, ale trochę mnie rozczarowała. Przede wszystkim widać, że historia nie jest do końca przemyślana przez autorkę. Niby nigdzie nie jest powiedziane jaką mamy porę roku, ale jedna z sióstr pewnego dnia przyrządza konfitury z owoców, a za kilka dni główna bohaterka spaceruje po ukwieconym sadzie owocowym. Tak wiem, czepiam się. Ale już tak mam, że czasem dostrzegam takie niezgodności i nie dają one mi spokoju.

Bohaterowie powieści są trochę dziwnie wykreowani. To dziewiętnastoletnia dziewczyna i dwudziestokilkuletni chłopak. Już w zasadzie nie dzieciaki, ale jeszcze nie tak do końca odpowiedzialni dorośli. Marah Woolf przedstawia ich jak nastolatków, którzy przebrali się w ubrania rodziców. Ezra ciągle nosi spodnie od garnituru, szyte na miarę koszule, ale opis jego zachowania wskazuje na nastoletnie myślenie. Brak konsekwencji, ciągłe zabawy włosami - swoimi lub Vianne, niby poświęcenie się, ale brak silnej woli. Wszystko to pokazuje, że ta książka pisana jest dla nastolatków. Niestety ja już od dawna mam za dużo lat na takie zabiegi.

Polityka, dyplomacja, thriller - to tylko hasła z opisu. Wszystko co znajdziecie w tej książce jest naiwne i mało przemyślane. Decyzje kongregacji są absurdalne. Brak jakiejkolwiek finezji i inteligencji w sprawach, które decydują o locach całej ludzkości. Nie to na pewno nie są mocne strony tej powieści.

Gdyby nie zakończenie, na pewno nie sięgnęłabym po drugi tom. Ale jednak się waham. Olbrzymi cliffhanger nie daje mi spokoju. Mimo wszystkich niedociągnięć, bardzo chcę dowiedzieć się co będzie dalej. Niestety wiem, że gdy zdecyduję się na dalsze czytanie, wszystkie wady tej książki będą mnie denerwować. Chyba że autorka poprawiła swój warsztat miedzy tomem pierwszym a drugim. Ktoś z was może wie? Doradzi mi czy warto?

Komentarze

Popularne posty