"Trzy siostry" Susan Mallery

Nie jestem miłośniczką powieści obyczajowych. Zazwyczaj ich bohaterowie mają dużo problemów osobistych. Czasem jest to choroba, czasem rozwód, problemy małżeńskie, śmierć bliskiej osoby. Są to sprawy, które mogą dotknąć każdego z nas, których się obawiamy i po cichu liczymy, że jednak nas nie spotkają. Znacznie bardziej wolę czytać gatunek, który przez niektórych uważany jest za pokrewny, ale tak naprawdę ma zupełnie inny nastrój - czyli romans. Tutaj uwaga koncentruje się na relacji emocjonalnej między bohaterami, na budowaniu więzi, a wszelkie problemy obyczajowe są jedynie tłem dla całej historii.


Susan Mallery, to autorka która swoich sił próbowała i w powieściach obyczajowych, i klasycznych romansach, publikowanych w seriach Harlequina. "Trzy siostry" to nie było moje pierwsze z nią spotkanie, więc miałam pewne rozeznanie w stylu autorki, choć do tej pory czytałam jej utwory bardziej romansowe.

Tytułowe Trzy siostry, to trzy domy wybudowane na wzgórzu niewielkiej wyspy tuż koło Seattle. W każdym z tych domów mieszka jedna z kobiet, której życie właśnie mocno się skomplikowało. Andi wprowadza się do środkowej posiadłości. Na wyspie znalazła się, gdyż porzucenie przed ołtarzem stało się dla niej impulsem do zmian. Boston to ekscentryczna malarka, która pół roku wcześniej straciła swoje nowo narodzone dziecko. Deanna natomiast jest doskonałą panią domu, matką pięciu córek, która chce mieć wszystko pod kontrolą. Jednak jej rodzina ma już dość napięcia, jakie kobieta wprowadza w ich życie.

Poznając te trzy panie, dowiadujemy się o ich problemach, zaczynamy darzyć je sympatią, pomimo tego że początkowo nie wszystkie wydają się być dobrym materiałem na przyjaciółkę. Więcej w tej historii mamy wątków obyczajowych, ale motyw romansowy też jest w niej obecny. Andi rozpoczynając nowe życie, decyduje się również na nowy związek. Czy przystojny szef ekipy budowlanej, będzie dobrym lekiem na jej złamane serce? Natomiast Boston i Deanna będą musiały odnowić swoje relacje z mężami, może nawet ich uwieść.

Susan Mallery jest dla mnie autorką, po której książki sięgam ze spokojem. Nie są to powieści, od których nie mogę się oderwać do późnych godzin nocnych, ale dają mi wiele przyjemności w trakcie czytania. Są dobrą rozrywką z ciekawym wątkiem obyczajowym. Czasem bywa smutno, ale jest też olbrzymia nadzieja, że wszystko dobrze się skończy.

Komentarze

Popularne posty